Droga nr 1

Gdy mijałeś nieznajomą, podniosła się ona do pozycji siedzącej, ale nic nie powiedziała. Ruszyłeś przed siebie, a ona - zapewne - wpatrywała się w twoje plecy do momentu aż zniknąłeś na horyzoncie.
Ruszyłeś w dalszą drogę w kierunku Gold Beach i... po kolejnych kilkunastu minutach marszu drogą, na horyzoncie pojawiły się pierwsze budynki, co prawda nadal dzielił cię od nich jeszcze kawałek, ale przynajmniej mogłeś teraz obserwować swój - powiększający się z każdym twym krokiem - cel. Podróż drogą numer 1 jeszcze chwila potrwa.. Ale przynajmniej bliżej już niż dalej, nie?
Nad twoją głową raz na jakiś czas przelatywały pojedyncze Taillow'y bądź małe kolonie Pidgey'ów. Poza tym na drodze nie widziałeś żadnych pokemonów. Cóż.. Bywa i tak. Zwykle nie pojawiają się na drodze, łatwiej je spotkać w dziczy.
Słońce powoli zaczynało chylić się ku upadkowi, było już srogo popołudniu, ale zostało Ci jeszcze kilka godzin po widnemu.

Dobry humor mnie nie opuszczał. Wyruszyłem, nie padało, złapałem już dwa pokemony, jednego nawet nauczyłem nowego ataku, droga prosta, cel niebawem ujrzę z bliska... tylko to słońce. Hm... wygląda na to, że będę się musiał zatrzymać w Gold Bicz do jutra. Teoretycznie mógłbym przejść przez tą miejscowość nie zwalniając kroku.. nie, nie mógłbym. Trzeba zahaczyć o PokeCenter, tam zapytać o ten skup, jeśli to prawda sprzedać znalezisko Phanaphyego, kupić mu jakiś fajny TM, znów kupić - ale jedzenie. I ogarnąć wszystko na tyle szybko by przed zmrokiem zdążyć potrenować. Kiedy tak o tym pomyślałem mimo woli lekko przyśpieszyłem. Nie do biegu, ani nawet truchtu, ale nie był to już krok typowo spacerowy, a raczej coś na kształt szybkiego chodu jak na zawodach chodziarzy. Chociaż od niech tempem pewnie też odstawałem, bo ci chodzili zwykle naprawdę szybko...

Przyspieszyłeś kroku i już wkrótce zagłębiłeś się w uliczki Gold Beach. Podobnie jak w West Star ulicami maszerowało wielu turystów. Nic specjalnie na Ciebie nie zwracał uwagi, o ile nie wszedłeś komuś w drogę, wtedy kazali Ci się przesunąć, ale interakcji było tylko tyle.
Jeśli chodzi o pokemony ty tych nie było tu zbyt wiele, a jeśli już były to typowo domowe gatunki takie jak Meowth, Lillipup czy Snubbull, które przechadzały się ze swymi wypacykowanymi trenerami.  
Miasta nie znałeś, więc póki co tylko błądziłeś ulicami napotykając na swej drodze wiele hoteli i ekskluzywnych sklepów czy klubów.
Cóż... Chyba będziesz musiał kogoś spytać o drogę.. Albo... Znaleźć gdzieś plan miasta, czy coś.

(Pisz w Gold Beach)