Polowanie Dagiego nr. 1

-Dobra... Raczej samym pokedexem niczego tu nie znajdę, spróbuję sam przeanalizować ten pokój... ciekawe co jest w szafkach...-Powiedział i nie zastanawiając sięzbyt długo szybko otworzył szafę.
-Też skrzypi... Kto by się spodziewał...Jeszcze brakuje by podłoga zaczęła skrzypić i mamy komplet.

I znalazłeś Froslas!

-No prosze... Ciekawe jak Snorunt zareagowała by na Froslass... Widzisz podobno ona jest królewskiego pochodzenia... I torche humorzasta, Jeśli mogła byś pomóc mi ja wychować, obiecuję że po tym wypóścił bym cię na wolność.. To jak, dasz się złapać na jakiś czas? Proszę?-Próbował dyskutować z Froslass, wątpił by że tak szlachetny pokemon skusił by się na poke przysmaki dlatego wolał to zrobić w ten sposób.

Pokemon przecząco pokręcił głową, przeleciał obok ciebie i znikł w mroku na korytarzu.

-pff, masz brzydkie kolczyki!-krzyknął na pożegnanie z pokemonem. Następnei wyszedł z pokoju i obglądnął czy któraś z jego pseudo pułapek nie zniknęła. Następnie miał zamiar sprawdzić pokój naprzeciwko tego który tyle co sprawdził.

Shiny Haunter właśnie usuwał kolejną pułapkę...

A co tam, głupi zazwyczaj ma szczęście!-krzyknął w głowie po czym rzucił Ballem w Hauntera. osobiście nie myślał że mu się uda, ba przeczuwał że jeszcze za to oberwie, ale kto nie próbuje nie zyskuje, czy jakoś tak...
Jeśli się nie uda to następnym razem użyję cheatów! góra dół góra dół lewo prawo lewo prawo B A powinno zadziałać jak zawsze!-Pomyślał w trakcie rzutu

Ta.. chity nie zadziałały i pokemon wyszedł z balla po czym wleciał ci w twarz od czego mało nie zemdlałeś, upadłeś na ziemię, a jak się pozbierałeś ducha już nie było... a ty straciłeś balla.

-W mario to działało, a tu już nie? Nie dość że grafika kompletnie do dupy, to jeszcze cheaty nie działają... A to chyba najnudniejszy fragment gry.-marudził po czym wszedł do tego pokoju który wcześniej zaplanował jako następny cel wypłoszenia duchów.
Dobra, co my tu mamy...-szepnął pod nosem wchądząc przez skrzypiące-kto sięspodziewał- drzwi.

A tu... pisto! No kto by się spodziewał.

-To przez te drzwi, wszystko pewnie ucieka przez ściany. no cóż,szukaćdrzwi bez skrzypienia... za mało mi płacą za ten Film... za dużo za mało... Może go skończę za dwa tygodnie.-Powiedział, po czym wszedł do pokoju obok.

Te... znowu pusto, a może to przez twój zapach?

"-Ten znowu pusto może to przez twój zapach" Dobra, z tobą policzę się jak będziesz chciał ode mnie kupić poka! śmierdziel jeden....-krzyknął oburzony do narratora. Następnie wszedł na strych.
-Śmierdzi mi tu trupem... trupem narratora...-powiedział wchodząc.

Shiny Gourgeist leżał sobie w dużej donicy w kolejnym pomieszczeniu.

-Zrobie to tak, jak z rotomem... Może i tym razem zadziała? Się zobaczy... w kazdym razie... Przysmak... Safari ball... Gotowe. a teraz podrzucić..-planował, po czym wyciągnąl poke przysmak i wrzucił go na sam środek strychu. W prawej ręce miał przygotowany safari ball, w razie gdyby coś nie wyszło

E... złapał się!

Skil... moment! ja nie rzuciłem safari balla!, a z resztą nie ważne, dają to bierz...-Powiedział po czym zszedł ze strychu, znowu na parter do jadalni. Może tam trafi się cos fajnego!

Drifloon. Dokładnie tego pokemona teraz zauważyłeś.

-Nie będę mieszał.. zrobię to samo co wczesniej. Dam Mu przysmak a potem sięzobaczy...-Pomyślał, i zrobił to co pomyslał, czyli podrzucił przysmak znowu na środek pokoju. To bardziej fart niz umiejętności, ale co ja się tam znam na temat jego umiejętnościach...

Ty rzuciłeś mu przysmak, a on zwiał! Co za tchórz...

-Zasada trzech sekund! Można podnieść.-Powiedział, jak zrobił, wziął kawałek poke przysmaku i schował do reszty. cóż nie miał tu czego więcej szukać, wiec poszedł dalej, do kuchni. Może akurat będzie jakieś nie zepsute żarcie?

Kuchnia... wlazłeś do ciemnego pomieszczenia, zresztą każde i tak było ciemne, oświetlane tylko bladym blaskiem księżyca który zaglądał przez okna pociemniałe od starości. Tu było... zwyczajnie dziwnie, jakby wszystko zostało zamrożone tak jak ktoś zostawił to lata temu.. na piecu stał garnek z czymś zepsutym do tego topnia że już nawet nie śmierdziało, bardziej przypominało popiół, lodówka była niemal czarna od kurzu, zresztą jak większość mebli. Samo pomieszczenie było przy tym spore i wiele szczegółów ginęło w mroku...

popatrzył do gara, i stwierdził:
-"mm kuchnia mamusi" Aż mi się chce rzygać, to tu leży tak długo, ze siesamo rozłożyło.-Po czym dotknął jednego krzesła. Na krześle zostałbiały odcisk jego ręki.
-Białe meble pokryte czarnym jak smoła kurzem.. Nowość w tym miejscu.-Powiedział po czym Zaczął sięzastanawiac, mianowicie, czemu ludzie opuścili to miejsce? To sięwydawało dosyć dziwne, mimo że to jest mieszkanie duchów... Własnie! Duchy, to nie jest muzeum, tylko safarii!

Popatrzyłeś do góry... byłeś na piętrze, dach był skośny, pokryty masą pajęczyn, wszystkie były czarne od kurzu który osadzał się na nich przez co najmniej kilka lat. Do tego żadna pajęczyna nie była cała, wszystkie były porwane, co dobitnie świadczyło że nawet poke - pająki nie mają ochoty już tutaj mieszkać. Wtem jednak coś pociągnęło cię za włosy. Odwróciłeś się i zobaczyłeś Mismagius.

-ej ej ej ej! Zostaw moje V na głowie!-Powiedział, p oczym rzucił przysmakiem w powietrze. Nie do końca wiedział, gdzie ten chrupek spadł, lecz zrobiłby wszystko by siępozbyć ciągnącego za włosy pokemona. Tzrymał mocno safariball w ręku, by go wykorzystac. Może mismagius siezłapie? Nadzieja matką głupich, ale jednak!