Polowanie Naturala

Słońce przyjemnie świeciło, kwiaty których było tu co nie miara przyjemnie pachniały, a Ty stałeś sobie na łącze, trawa sięgała Ci do pasa, gdzieniegdzie ponad te trawę wybijają się większe krzaki, a w innych miejscach ulokowane są oczka wodne. Wszędzie tu mogą kryć się pokemony trawiaste! Dobrze, że masz przy sobie 10 safariballi i pewnie uda złapać się jakiegoś fajnego stworka...

Nie minęło wiele czasu, a znalazłeś coś interesującego. To coś bez wątpienia było pokemonem i gapiło się na Ciebie bez skrępowania. Nie było jednak zbyt ruchliwe, a wygląd sugerował pod-typ stalowy... interesujące, co taki stworek może potrafić...

Za olanie tak bezczelne pokemona od razu Cię pokarało i wyłożyłeś się jak długi. W tej trawie musiałeś się o coś potknąć. Zbierając się z ziemi zauważyłeś na niewielkim drzewie obok wyraźnie rozbawionego pokemona, który chyba w najmniejszym stopniu się Ciebie nie bał... lub był dobrym aktorem.

Pokemon popatrzył na Ciebie... na niebo... znowu na Ciebie i zeskoczył z drzewa. Już myślałeś, że zwiał, ale nie! Po chwili stanął tuż przed tobą i przytaknął. Czyżby zgadzał się na zostanie twoim pokemonem?!

Pokemon znikł we wnętrzu safariballa, trzy piknięcia i... Treecko złapany! Niewiarygodne, jak łatwo się to udało. Wygląda na to, że fart początkującego może się odnosić też do łapania pokemonów...

Ruszyłeś dalej i szybko napotkałeś kolejnego pokemona. Nie był to jednak żaden z tych o których myślałeś, ten latał! Tylko... w sumie lewitował, bo nie miał skrzydeł, ani nic. Właściwie wyglądało to bardzo dziwnie... ale i interesująco.

Podszedłeś do pokemona, a pokemon wysłuchał co masz do powiedzenia i z rozpędu uderzył w safariball... pik, pik, pik... złapany! Niewiarygodne, widocznie masz dar przekonywania! Może powinieneś zająć się reklamą, a nie trenowaniem pokemonów...

A więc ruszyłeś dalej przed siebie... chociaż nie, mijałeś już ten krzak. Chociaż może nie... ale zaraz. Tego osobnika już na pewno mijałeś. Tego ze stalowym płaszczykiem co na mobilnego nie wygląda. Chyba chodzisz w kółko, skoro spotykasz go po raz drugi. A może to inny pokemon, tylko ten sam gatunek?...

Ruszyłeś więc dalej i widzisz tylko trawę i trawę i drzewo jakieś tu rośnie. Ale żadnych pokemonów. Może limit szczęścia się wyczerpał, albo coś... tak czy inaczej zauważyłeś mimo woli, że zrobiło się chłodniej, a to dlatego, że słońce skryło się za chmurami... chyba będzie padać.

A więc kontynuowałeś poszukiwania ciekawych pokemonów. Niemal od razu napatoczył się stworek, którego zauważyłeś tylko dlatego, że stał na tle oczka wodnego. Zapewne wśród traw byłby nie do zauważenia... ale jest! Jakaś roślinka się znalazła.