Polowanie Wojtka [3]

Jak przystało na prawdziwego miłośnika Poke-smoków, po raz drugi odwiedziłeś ten obfitujący w gady teren. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że przy wejściu do rezerwatu nie ma absolutnie nikogo... Wtem zauważyłeś śpiącą w cieniu głazu ludzką postać. Po kształcie sylwetki i długich włosach można było stwierdzić, że to młoda dziewczyna; twarzy niesety nie widziałeś, ponieważ przysłaniał ją brązowy kapelusz. U jej stóp siedział przedstawiciel dobrze znanego Ci gatunku - Axew, niemal kropka w kropkę taki jak Twój. Stworek przyłożył palec do pyszczka na znak, byś nie budził jego śpiącej towarzyszki. Wskazał łapką na leżącą nieopodal torbę, w której znalazłeś 10 Safariballi, pokeprzysmaki oraz czołówkę, prawdopodobnie do badania jaskiń. Masz więc wszystko, czego potrezbujesz. Poszukiwania czas zacząć!

-Dobrze jest wrócić na stare śmieci jak to mawiają.-powiedziałem pod nosem.
Kiedy zobaczyłem Axew myślałem że Blade za mną przyszedł ale kiedy zobaczyłem że wskazuje na torbę śpiącej dziewczyny wiedziałem że on należy do niej.
Kiedy zabrałem ze sobą balle latarkę, i przysmaki podziękowałem małemu Axew i udałem się na poszukiwania nowego towarzysz i przyjaciela dla pozostałej drużyny.

45 - nie ma Pokemona

Rozglądając się na boki, ruszyłeś kamienistą ścieżką. Po Twojej lewej stronie zbocze opadało łagodnie w dół, w stronę górskiego jeziora, po prawej zaś wznosiła się pionowa skalna ściana. Mimo wytężonej uwagi nie udało Ci się zarejestrować żadnego śladu bytności smoków. Co oczywiście jeszcze o niczym nie świadczy, ostatecznie wciąż znajdowałeś się bardzo blisko granicy rezerwatu.
Wtem doszedłeś do rozdroża; ścieżka rozwidliła się na dwie odnogi. Jedna z nich odbijała w dół, w stronę jeziora, a druga kontynuowała bieg wzdłuż skalnej ściany. Która ścieżka okaże się tą szczęśliwą?

Pomyślmy za pierwszym razem miałem szczęście przy jeziorze może tym razem znowu mi się uda.
Kieruję się w stronę jeziora.

27 - znowu nie ma

Jak postanowiłeś, tak też zrobiłeś. Zacząłeś schodzić ścieżką w dół, aby dotrzeć do jeziora. Zajęło Ci to dość dużo czasu z powodu długiej i niepewnej drogi. Musiałeś iść ostrożnie, ponieważ na szlaku znajdowało się sporo luźnych, osypujących się spod stóp kamyków. W końcu jednak dopiąłeś swego, stając u brzegu gładkiej, spokojnej tafli jeziora. Zbyt spokojnej. Pokemonów tutaj raczej nie ma... A może są, tylko dobrze ukryte? Sporo tutaj wielkich głazów, może gdzieś za nimi kryje się coś ciekawego.

Przejdę się wokół jeziora może coś mnie po drodze spotka.

26 - jest

Nie widząc celu w pozostaniu na miejscu, zacząłeś z wolna okrążać jezioro. Nie uszedłeś daleko, gdy niespodziewanie poczułeś, że coś szarpie Cię za nogawkę spodni. Spojrzawszy w dół, ujrzałeś uniesioną w górę, szeroko rozwartą paszczę. Pod nią prawdopodobnie znajdowała się reszta Pokemona, niewidoczna z tej perspektywy. Nie było to jednak potrzebne - taką wielką paszczę z sześcioma ostrymi zębami może mieć tylko jeden gatunek Pokemona. W dodatku bardzo głodnego Pokemona...

-O witaj mały pewnie jesteś głodny co. Mam tu coś dla ciebie.- podałem mu trochę poke przysmaków.
Miałem w gotowości przygotowane balle na wszelki wypadek gdyby mały planował uciec po daniu mu przysmaków ale nie użyję więcej niż 3 balli.

_______
7 balli

37, 46 - w drugi Ball

Wrzuciłeś garść pokeprzysmaków do paszczy, która rozprawiła się z nią jednym kłapnięciem. Gible przełknął pokarm i spojrzał na Ciebie wyczekująco. Chyba liczył na nową procję, jednak Ty miałeś wobec niego inne plany. Rzuciłeś pierwszym z przygotowanych Safariballi. Pokemon radośnie wyskoczył w powietrze i kłapnął zębami. Z głębi smoczej paszczy dobiegł żałośliwy dźwięk miażdżonego mechanizmu. Gible ze zdumieniem wypluł resztki Safariballa i spojrzał na nie niepewnie. Czemu ten człowiek rzucił mu dziwny, niesmaczny przedmiot zamiast słodkiej bułeczki?
Nie traciłeś czasu; gdy Gible dumał smętnie, posłałeś w jego stronę kolejnego Balla. Kulka pochłonęła stworka, zachybotała parę razy, zamigała i... cóż, wygląda na to, żeGible złapany.

-Eh mogłem się spodziewać tego że mały zechce zjeść balla w mojej wiosce mamy dużo Gibli i trudno jest je w jakikolwiek sposób nakarmić ale cóż ważne że Gible został złapany.
Ale to nie koniec moich poszukiwań wyruszam dalej jak skończę rundkę wokół jeziora wybiorę inny kierunek.

________
8 balli

67 - pusto

Schowałeś Safariball z nowo zdobytym smokiem do kieszeni i pełen nadziei zacząłeś okrążać jezioro. Szedłeś... szedłeś... szedłeś...
Zaraz, zaraz... Układ głazów wydaje się podejrzanie znajomy. Czy już czasem nie byłeś w tym miejscu? Wygląda na to, że okrążyłeś całe jezioro, jednak cała ta długa wędrówka okazała się zupełnie bezowocna. Tym razem okolice zbiornika nie były zbyt łaskawe. Wracasz na szlak i kierujesz się w stronę jaskiń, czy wolisz przeszukać łańcuch górski po drugiej stronie jeziora?

-Eh chyba zrobiłem drugą rundkę i nic no trudno tym razem przejdę się do jaskiń może tam coś znajdę.-pomyślałem

Skierowałem się w kierunku jaskiń.

________
8 balli

100

Ruszyłeś z zamiarem spenetrowania jaskiń, jednak zdążyłeś ledwie obrócić się na pięcie i przejść dwa kroki, gdy za sobą usłyszałeś cichy plusk. Obejrzawszy się, ujrzałeś uroczy pyszczek, który właśnie wynurzył się z wody. Pokemon podpłynął do brzegu i wygramolił się na nagrzany kamień. Już miał zamiar zamknąć oczy i usnąć, gdy wtem dostrzegł Twoją obecność. Jego wężowe ciałko zamarło na chwilę, a oczy wpatrywały się w Ciebie z najwyższym zdumieniem.

O boże czy dobrze widzę Dratini w mojej wiosce znam wszystkie smoki oprócz tego bo jego ostatnią formę widywaliśmy tylko podczas ważniejszych świąt postaram się go złapać.

-Witaj mały widzę że jesteś trochę zdumiony moją obecnością ale nie masz się czego obawiać jestem niegroźnym przechodniem może jesteś głodny masz mam coś dla ciebie może będzie ci smakować.-wyjąłem trochę przysmaków i poczęstowałem malca.

Mam w pogotowiu przygotowane 4 balle ale ukryłem je tak by malec nic nie podejrzewał jak się przekona postaram się po dobroci go złapać jak nie to i tak go chcę złapać ale będę to robił aż do skutku.

____
4 balle

91, 53, 35, 72 - oporna bestyjka

Dratini szybko otrząsnął się z zaskoczenia. Jego oczka zwęziły się groźnie, ogon ostrzegawczo uderzył o skałę, a potem smok wyprysnął do przodu, wytrącając karmę z Twojej dłoni. Widząc, że po dobroci nic tutaj się nie zdziała, rzuciłeś w smoka Safariballem. Dratini wykonał zwinny unik; kula uderzyła o kamień i potoczyła się, ginąc z pluskiem w toni jeziora. Podobny los spotkał drugą z nich, a trzecia została odbita ogonem i poleciała ponad Twoim ramieniem gdzieś pomiędzy skały. Na szczęście natychmiast za nią posłałeś czwartego Safariballa, który wreszcie trafił celu. Zdążyłeś jeszcze zobaczyć zdumienie na pyszczku smoka, nim pochłonęło go urządzenie. Chyba był tak zaskoczony tym, że jednak udało Ci się go trafić, że nawet nie próbował się z niego uwolnić.
Dratini złapany.

-No rzesz jasny gwint odporna i przebiegła ta bestyja ale już ją albo go polubiłem dało się zauważyć w nim walecznego ducha i spryt z jakim omijał/a balle ale gdyby był zwinniejszy/a to bym go/jej na pewno nie złapał.-z ulgą powiedziałem.

Ale nie ma co dłużej siedzieć pora iść dalej w stronę jaskiń.

____
4 balle

87 - pusto

Mając jeszcze cztery Safariballe do wykorzystania, ruszyłeś w stronę jaskiń, aby tym razem poszukać swojego szczęścia w ich mrocznych zakamarkach. Wróciłeś na znajome skrzyżowanie i zacząłeś wspinać się ścieżką w górę. Wkrótce dotarłeś na sporych rozmiarów półkę, otoczoną z trzech stron skalnymi ścianami. W ich nierównej powierzchni ziały czernią dwa otwory: jeden wystarczającej wielkości, byś mógł swobodnie przez niego przejść i drugi, zdecydowanie niższy i ciaśniejszy.

-Jakoś nie mam zamiaru przeciskać się przez mały otwór i mieć małą swobodę ruchu chyba wybiorę większy otwór.

____
4 balle

47 - znów nic

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie... Co to będzie? Nic nie będzie.
A w każdym razie na to się zapowiadało. Światło twojej latarki odbijało się od kolejno mijanych stalaktytów i stalagmitów; niektóre z nich miały tak wymyślne kształty, że w pierwszej chwili brałeś je za Pokemona. Za każdym razem jednak Twoje nadzieje okazywały się płonne. W miarę, jak schodziłeś głębiej, powietrze jaskini stawało się coraz chłodniejsze i wilgotniejsze. W końcu korytarz się urwał. Koniec trasy.
Chociaż... Czy tam na lewo, jakieś półtora metra nad ziemią, nie znajduje się jakaś jama? Gdy podszedłeś bliżej, okazało się, że nawet więcej niż jama. Był to dalszy ciąg korytarza. Trzeba się tylko tam wdrapać i można iść dalej. Oczywiście jeśli nie chcesz zawrócić.

-Cóż trzeba się trochę powspinać idę dalej.

Zacząłem się wspinać

____
4 balle

56 - jest

Wilgotne ściany były śliskie, przez co wspinaczka nie należała do kategorii "łatwa i czysta robota", jednak w końcu udało Ci się dostać na górę. Po przejściu przewężenia trafiłeś do całkiem dużej, kamiennej sali. Jej centralną część zajmowało jeziorko, z którego wystawał potężny sklany filar podtrzymujący strop. A przy brzegu, całkiem niedaleko, stał z pochyloną głową Pokemon i chłeptał łapczywie wodę. Coś masz szczęście dzisiaj do pseudolegend... Zrobiłeś krok w jego stronę, jednak echo okazało się zdradzieckie; smok poderwał głowę i zaczął węszyć podjerzliwie w powietrzu.

Cholera chyba mnie zauważył dobra po cichu nie da rady podejdę i zagadam do niego.

-Hej mały nie masz się czego obawiać jestem tylko nie groźnym przechodniem.- powiedziałem spokojnie by nie rozzłościć malaca.

Postaram się użyć reszty balli by go złapać ale postaram się być miły i jak to nie pomoże to złapię go za wszelką cenę.

0 balli

31, 22 - drugi

Powiedzieć, że "zauważył" to w przypadku ślepego Deino trochę za wiele, ale niewątpliwie zostałeś dość dobrze zlokalizowany. Zwyczajem tego gatunku, popędził w Twoją stronę i dosłownie zwalił Cię z nóg na kamienne podłoże, gdy uderzył w nie całym impetem swojego ciała. Jeden Ball wypadł ci z ręki i przepadł w mroku jaskini.
Smok przygwoździł Cię do ziemi, otworzył pysk i... polizał Cię po twarzy. Okazuje się, że ta dzika szarża nie była atakiem, a jedynie oznaką czystej sympatii. Stworek - po uprzednim dość dokładnym naznaczeniu Cię swoją śliną - nie protestował też przeciwko zabraniu go z tej jaskini.
Słowem, Deino jest Twój.

-Cóż przez chwilę myślałem że malec mnie zaatakuję a tu proszę polizał mnie heh.- uśmiechnąłem się.

Ale to nie koniec idę dalej muszę jakoś wykorzystać jakoś te balle co mi zostały.

__
2 balle

54

Wycieranie smoczej śliny z twarzy nie należało do przyjemnych czynności - substancja kleiła się do palców jak ciasto naleśnikowe, a do tego wydzielała mało apetyczną woń. W końcu udało Ci się z nią uporać. Już byłeś gotów ruszyć dalej, gdy wtem zorientowałeś się, że nie jesteś tu sam. Ktoś majstrował przy Twojej torbie z przysmakami. Mały łakomczuch wykorzystał Twoją nieuwagę, by się zakraść i teraz z lubością częstował się karmą. A był to nie byle jaki łakomczuch - ni mniej, ni więcej, tylko czwarta z rzędu pseudolegenda.