Polowanie Wojtka [2]

Minąłeś gigantyczną bramę i klimat nagle się zmienił. Na horyzoncie widziałeś wielki wulkan, a tym bliżej niego, tym wszystko było bardziej wyschnięte. Już tutaj odczuwałeś niesamowite gorąco emitujące od tegoż obiektu.
Gdy tak podziwiałeś widoki podszedł do Ciebie pracownik safari i wręczył Ci torbę z 10 safariballami, przysmakami dla ognistych pokemonów oraz pełnym wody bidonem - tak na wszelki wypadek, żebyś się nie odwodnił.
- Powodzenia! - krzyknął Ci jeszcze na odchodne.
No i zostałeś sam.
Wulkan był całkiem daleko, najbliższym ciekawym elementem krajobrazu był chyba zagajnik złożony ze spalonych i wysuszonych drzew.

-Uff ale tu gorąco myślałem że nie ma gorętszych miejsc niż nasze podziemia dla smoków ale chyba się myliłem.-powiedziałem stwierdzając fakt.
Dobra ale trza się rozejrzeć myślę że powinienem zacząć może od tego zagajnika wydaje się być dobrym miejscem na początek.
Długo nie myślałem więc od razu poszedłem w jego stronę.

__________
10 safari balli

73 - Nic nie wyskoczyło.

Wkroczyłeś w zagajnik spalonych drzew, póki co nie widziałeś tutaj nic atrakcyjnego, nie oznacza to jednak, że niczego tu nie ma. Wprost przeciwnie. Słyszałeś odgłosy, które wskazywały, że coś tutaj jednak przebywa. Odgłosy łamanych łodyg, łomot upadających konarów, cała filharmonia dźwięków. Pokemony na pewno gdzieś tu były, zagajnik nie był wcale mały, było gdzie szukać.
Samo miejsce wyglądało całkiem mrocznie, ktoś - najprawdopodobniej obsługa safari - wyrzeźbiła w konarach straszne pyski - przypominały trochę usta i oko Trevenant'a. Owe wyrzeźbione otwory w korze były dość duże, w jednym z nich mogło skrywać się jakieś stworzenie.
Jeśli jednak uważałeś, że grzebanie w tych ubytkach może okazać się być zbyt niebezpieczne zawsze mogłeś ruszyć dalej w stronę wulkanu. Byłeś już zdecydowanie bliżej owego punktu, nadal jednak dość daleko. Temperatura wciąż rosła, ciekawe jakie zawrotne liczby pojawiłby się na termometrze tuż przy wulkanie!

Postanowiłem najpierw sprawdzić te konary wydawało mi się że zostały specjalnie zrobione i mogą się tam ukrywać jakieś poki. Jak w konarach nic nie znajdę to pójdę w głąb zagajnika i zobaczę co wydaje te dźwięki. Jak mi się nie uda to może udam się w stronę wulkanu.

__________
10 safari balli

92 - jest.

Zajrzałeś do kilku specyficznych dziupli, niestety, ani pierwsza, ani nawet druga nie kryła w sobie niczego godnego uwagi. Wręcz przeciwnie, zaglądanie do nich było dość przykre gdyż wnętrza spalonych drzew nie pachniały zbyt przyjemnie. No ale nic, trzeba sprawdzać dalej! I nawet już miałeś zaglądać go kolejnej ze sztucznych dziupli gdy usłyszałeś za sobą dźwięk łamiącej się gałązki. Odwróciłeś się szybko i ujrzałeś pokemona.


Mały Charmander stał na pękniętej w pół gałązce, widocznie to on robił tutaj tyle hałasu, w łapkach trzymał swój ogon, na którym płonął średnich rozmiarów płomyk. Gdy pokemon spostrzegł, że na niego patrzysz jakby zawahał się. Nie wiedział czy powinien się z tobą przywitać, czy może raczej uciekać. Zdecydował się chyba być ostrożny bo pobiegł za jedno z drzew i co jakieś 2-3 sekundy wyglądał by sprawdzić czy jeszcze tam jesteś.
Wydawał się nieśmiały bądź lękliwy... Cóż z całą pewnością był uroczy. A jeśli powodem jego ukrywania się jest nieśmiałość, to to chyba nic złego.

O charmander pamiętam że jeden z moich znajomych z wioski miał właśnie go i mu zazdrościłem go w dzieciństwie.
-Cześć malutki jak się masz nie bój się mnie nie mam złych zamiarów.-powiedziałem do niego spokojnym głosem.
-O pewnie jesteś trochę głodny co mam tu coś dla ciebie dobrego widzisz.- wyjąłem trochę karmy dla poka i czekałem aż wykona swój ruch.
W pogotowiu miałem przygotowane balle tak na wszelki wypadek. Jak by coś nie szło po mojej myśli postanowiłem rzucić 5 balli.

__________
5 safarii balli

73, 85, 74 - złapany w 3 Safari Ball

Charmander niepewnie wychylił się zza drzewa. Głodnym spojrzeniem lustrował zawartość twojej woli i głód go chyba przekonał. Stworek powoli zaczął kierować się w stronę karmy, jednakże był ostrożny po każdym kroku uważnie Ci się przyglądał, by sprawdzić, czy czegoś nie kombinujesz. Może on nie był ani strachliwy, ani wstydliwy? Wszystko wskazywało na to, że był po prostu nad wyrost ostrożny. Cóż. Nie była na pewno zła cecha.
W końcu, po kilku dobrych minutach Charmander dotarł do karmy, wziął jej tyle ile dał radę i ruszył tyłem by z powrotem skryć się za drzewem. Wiedziałeś, że na pewno nie uciekł, ponieważ słyszałeś chrupanie karmy, a dodatkowo Charmander co jakiś czas wychylał się zza konaru i sprawdzał czy nadal tam jesteś.
W końcu płomienna jaszczurka skończyła swój posiłek i przyszła po więcej, tym razem Charmander już się nie ukrywał, widocznie Ci zaufał. Usiadł koło ciebie i szamał co mu dałeś. Spędziliście tak ze sobą kilka minut, a w tym czasie torby wypadły Ci safariiballe. Charmander widocznie był zaciekawiony kulkami, podszedł i nacisnął przycisk na pierwszym z brzegu. Bah! ''Smoczek'' sam się złapał. Po chwili wyskoczył z pokeball'a przerażony i odbił go ogonem gdzieś w głąb zagajnika. Nie uciekł jednak, postanowił kontynuować oględziny kolejnych kulek. Nacisnął przycisk na drugim. Sytuacja się powtórzyła, jednakże tym razem Charmander nie był już tak zestresowany gdy się uwolnił, mimo wszystko - pewnie dla pewności - odkopał i ten safariball. Oględziny trwały. Do trzech razy sztuka jak mówią.
Tak było i teraz. Charmander najwidoczniej poznał zasady działania pokeball'i i w tym postanowił zostać, tym samym - zapewne - akceptując Cię jako swojego trenera.
Zostało Ci 7 Safariball i miałeś już 1 pokemona.
Charmander bez wątpienia był zacnym nabytkiem, jednakże Safari mogło kryć jeszcze ciekawsze okazy, zwłaszcza w okolicy wulkanu.

-Jezu ale szczęście charmander to kolejny smok do mojej drużyny ale to nie oznacz że przerywam poszukiwania idę dalej.-powiedziałem to nie mogąc usiedzieć na miejscu więc udałem się w stronę wulkanu.

_______
7 safari balli

84 - Pokemon na haku.

Kierowałeś się już ku wyjściu z tego spopielonego zagajnika, dziwne było to, że od czasu Charmandera nie widziałeś żadnego pokemona. Maszerowałeś więc wśród poprzewracanych drzew w nadziej, że zaraz się na coś natkniesz.
Poczułeś, że ktoś rzucił w Ciebie gałązką, odwróciłeś się i ujrzałeś, że na czubku jednego ze spalonych konarów stoi taki oto gagatek.


Małpka podskakiwała uradowana, że udało jej się zwrócić twoją uwagę. W lewej łapce, trzymała sporą ilość gałązek, które najwidoczniej ciskała w przechodzących tędy ludzi. Stworzonko lubiło sprawiać psikusy, nie było jednak agresywne, małpka zwyczajnie odstawiała ''małpie figle''.

-O nie proszę tylko nie ta małpa.-powiedziałem przerażony.
Postanowiłem że nie będę go łapał bo mam złe wspomnienia z tym pokiem bo raz do naszej wioski przyjechał cyrk i był właśnie tam ten pokemon i uciekł. Później znalazłem go u siebie w domu i ze strachu mnie zaatakował i zwiał więc nie chce ryzykować idę dalej.

_______
7 safari balli

31 - Nic nie znalazłeś.

Małpka rzucała w Ciebie patyki dopóki nie znikłeś za wzgórzem. Opuściłeś zagajnik spalonych drzew i kierowałeś się w dół ku dolince, która leżała u podnóża wulkanu. Tu i ówdzie leżały ogromne skały, najprawdopodobniej składające się z zastygniętej lawy. Możliwe, że za niektórymi kryły się jakieś pokemony. Cóż, na pewno nie szkodziło sprawdzić, w końcu po to tu jesteś, by łapać ogniste stworki. Od wulkanu wciąż był kawałek, jednakże już teraz byłeś w stanie zobaczyć wyżłobione wokół niego podejście. Rzecz jasna było też coraz cieplej, od temperatury zaczęło Ci zasychać w gardle.
Roślinność była już tutaj bardzo znikoma, a na nielicznych zaschłych krzakach i porostach osadzał się szary pył wulkaniczny. Kto wie czy nie dojdzie do erupcji, wulkan był w końcu czynny.
W każdym razie w razie niebezpieczeństwa opieka safari na pewno udzieli Ci pomocy.

-Temperatura już tutaj daje się we znaki a co dopiero przy wulkanie muszę oszczędzać wodę ale i tak się teraz napiję.-powiedziałem spragniony.
-O jaka ulga ale mam jeszcze coś zapomniałem o swojej bionicznej ręce.-zacząłem coś przy niej grzebać.
-Tutaj ten kabelek tu przenieś zasilanie ... tu dać kawałek metalu i już gotowe moja ręka tera może mi służyć za wiatraczek żeby mnie chłodzić.-powiedziałem z dumą.(dokładniej dłoń dzieli się na trzy części i zaczyna wirować jak wiatrak)
-Dobra dość tego majsterkowania pora iść dalej.
Przeszukam jeszcze trochę dolinę a jak nic nie znajdę to idę dalej w stronę wulkanu.

_______
7 safari balli

92

Przyjemny chłód - emitowany przez wiatrak - z pewnością był miłą odmianą od ciągłego zaduchu. Mogłeś zapomnieć o temperaturze i skupić się na poszukiwaniach. Minąłeś jedną z ogromnych skał, wydawało Ci się, że coś za nią mignęło, ruszyłeś sprawdzić cóż to mogło być. Obszedłeś skałę dookoła i... nic nie znalazłeś, mimo wszystko nadal byłeś przekonany, że coś tutaj jest. Słyszałeś tupot małych stóp. Zatrzymałeś się gwałtownie i... Coś uderzyło w twoje nogi. Lekko się zachwiałeś, jednakże nie upadłeś.


Okazało się, że od dłuższej chwili podąża za tobą mały Cyndaquil, najwidoczniej był bardzo zaciekawiony tym bionicznym ramieniem, bo nie mógł oderwać od niego swego wzroku. Teraz gdy się nie poruszałeś, mały - widocznie nieco zmęczony - pokemon usiadł i niczym zahipnotyzowany spoglądał na kręcący się wiatrak.
- Quill - piszczał radośnie, gdy ostrze wykonywało kolejne obroty.

-Cyndaquil ale jesteś fajny mały.-powiedziałem z uśmiechem.
-Co ty na to by pójść ze mną mały.
Postanowiłem rzucić 3 balle.

____
4 safari balli

27, 52 - złapany w drugi ball.

Maluch był nieźle zaskoczony twą nagłą próbą pochwycenia go. Gdy rzuciłeś pierwszy ball, z trudem udało mu się uniknąć. Nie miał już jednak tyle szczęścia gdy nadleciał drugi. Safariball kilkukrotnie podskoczył na ziemi, po czym znieruchomiał. Udało Ci się złapać Cyndaquila! Chociaż... nie do końca zgodnie z jego wolą. Cóż.. Może nie będzie miał nic przeciwko. Nigdy nie wiadomo.
Ruszyłeś w dalszą drogę. Po kilkunastu minutach w końcu dotarłeś pod wulkan, tutaj było już niemożliwie gorącą, twój wiatrak nieco łagodził to uczucie, ale również podbijał w górę pył wulkaniczny, który drażnił twój nos i wywoływał kaszel.
Mniej więcej po między trzecim a czwartym kaszlnięciem znalazłeś się na ścieżce u zbocza wulkanu. Teraz już tylko w górę. Kto wie jakie cuda żyją w pobliżu szczytu.
Miałeś jeszcze 5 balli, całkiem sporo, tym samym spore były szanse na złapanie czegoś interesującego.

-Dobra tego chciałem uniknąć by nie mieć dylematu z wyborem ale cóż mam Cyndaquila więc też powinienem się cieszyć.-powiedziałem to będąc rozdartym.
Dobra moja podróż się nie skończyła idę dalej.

_____
5 safari balli

87 - nie spotkałeś pokemona.

Ruszyłeś - dość stromą - acz zdatną do chodzenia ścieżką, która wiodła wokół tutejszego cudu natury. Niczym chiński smok okręcała się wokół wulkanu i docierała na sam jego szczyt.
Niestety. Pierwsze kroki na tej ścieżce nie były dla Ciebie zbyt łaskawe, z jakiejś szczeliny w ziemi zaczęła wypływać lawa, nic groźnego, ale blokowała Ci drogę. Musiałeś więc nadłożyć nieco kroków i minąć owy ''wyciek''. Piętnaście minut drogi i żadnych pokemonów. W końcu dotarłeś do czegoś na wzór rozstaju, jedna odnoga ścieżki prowadziła zewnętrznym traktem, druga zaś umożliwiła Ci do zajrzenia do wnętrza góry. Cóż.. Może to właśnie w środku żyją najrzadsze okazy?
Tak czy inaczej decyzja należała do Ciebie. Mogłeś dalej trzymać się względnie bezpiecznej ścieżki na zewnątrz, bądź wtargnąć do wnętrza wulkanu (gdzie na pewno temperatura jest jeszcze wyższa) i tam poszukać szczęścia.

-Jak to mawiają raz się żyje idę do wulkanu do jego wnętrza.-powiedziałem ciekaw tego co mnie tam czeka.

_____
5 safari balli

51 - Pokemon not found.

Wkroczyłeś do wnętrza wulkanu. Dołem płynęła lawa, na szczęście w żaden sposób Ci nie zagrażała, stałeś na bezpieczniej półce skalnej. Rozejrzałeś, niestety nie było tu żadnego pokemona, by się upewnić przeszedłeś kilka kroków i...
Kawałek półki skalnej odłupał się! Ześliznąłeś się i spadłeś jakieś 2 metry w dół.
Lądowanie nie było miękkie, ale przynajmniej nic Ci się nie stało.  Znalazłeś się na kolejnej skalnej półce. Jedynym wyjście z twej nieprzyjemnej sytuacji, było przeskoczenie na na pobliski plac zastygniętej lawy, która była połączona z jakimś otworem. Gdzie ów otwór prowadził? Nie wiadomo.
Cóż. Tak czy inaczej, musiałeś skakać. No chyba, że wolałeś czekać, aż odnajdzie cię jakaś drużyna ratunkowa.

-Ał ał ał rety ten upadek naprawdę bolał muszę pomyśleć co zrobić.-rozejrzałem się i widzę zastygnięty plac lawy.
-O to może być wyjście z tej sytuacji szkoda że nie mam liny bo bym przerobił wiatraczek na wyrzutnie liny z hakiem ale mówi się trudno.-myślę myślę myślę.
-Wiem co zrobię ale może to być ryzykowne.-przemyślałem ten plan.
-Masa pocisku... uwzględniona, moc uderzenia...dość duża, trajektoria lotu...uwzględniona.-plan został dogłębnie przemyślany.
Zmieniłem wiatrak z powrotem w rękę miałem na niej miernik siły który mogłem regulować w każdej chwili. Skierowałem się w stronę ściany i podłogi następnie uderzyłem w nie z całej siły a siła uderzenia wybiła mnie w stronę placu zastygniętej lawy. Uwzględniłem wszystko więc siła uderzenia skierowała mnie w stronę placu lawy i powinienem bezpiecznie wylądować. Po wylądowaniu idę szukać dalej pokemonów.

_____
5 safari balli

100 - pokemon na haku.

Dzięki niezwykłemu darowi technologii - jakim bez wątpienia było twoje bioniczne ramie - bez trudu przedostałeś się w swe miejsce docelowe i wtargnąłeś do znajdującej się tam pieczary. Tunel był długi i dość ciemny. Do tego strasznie parny...
Nagle coś rozbłysło!


Kolejny Cyndaquill, podobnie jak poprzedni i ten przyglądał się zafascynowany twemu bionicznemu ramieniu. Nie zbliżał się jednak, zachowywał bezpieczny dystans, najwidoczniej nie do końca Ci ufał.
Co prawda złapałeś już jednego Cyndaquill'a, ale zawsze mogłeś spróbować złapać drugiego. Tak po prostu.

Lubie Cyndaquila ale nie chce marnować balli na kolejnego więc idę dalej i go zostawiam boli mnie to ale tak trzeba.

_____
5 safari balli

58 - Pokemon na haczyku.

Wkroczyłeś do dość sporych rozmiarów pomieszczenia, byłeś prawdopodobnie pod wulkanem. Wokół przepływały rzeczki płynnej lawy, tu i ówdzie buchała para wydawała przy tym przeciągły pisk.
Warstwa ziemi, na której stałeś musiała być dość cienka, ponieważ czułeś żar bijący spod niej. Wszystkie znajdujące się tutaj kamienie - bo leżało ich dość sporo - były widocznie rozgrzane, dotknięcie któregoś mogłoby skończyć się poparzeniem.
A gdy już mówimy o głazach, to na jednym wygrzewał się taki oto lisek.


Gdy się zbliżyłeś, jedyne co stworzonko zrobiło, to nieznacznie podniosło łepek. Najwidoczniej przebywanie na gorącym kamieniu było zbyt przyjemne, by cokolwiek mogło oderwać liska od jego zajęcia.
- Feennnn - Ziewnął pokemon, a z jego nozdrzy poleciała stróżka dymu.

-O kolejny ciekawy pokemon.-powiedziałem zaciekawiony.
Widać że był dość leniwy więc złapanie go może być łatwiejsze rzucam 3 balle.

__
2 safari balle

74 - Złapany.

Rzuciłeś Safariball i...
Tak jak myślałeś, pokemon nawet nie zareagował. Cóż.. Wewnątrz pokeball'a na pewno brakuje mu jego kamienia.. Chociaż.. Ludzie mówią, że pokemony we wnętrzu poke kulek mają warunki idealne dla swojego gatunku. W takim wypadku prawdopodobnie Fennekin dostałby tam jakieś podgrzewacze i inne wygodnickie sprzęty.
Wtem! Musiałeś przerwać filozofowanie, bo zaczęło dziać się coś niedobrego. Ziemia lekko się zatrzęsła i w podłodze pojawiła się wyrwa, lawa zaczęła wypływać topiąc wszystko na swojej drodze.
Musiałeś brać nogi za pas. Przed sobą miałeś dwie drogi ucieczki. Tunel kierujący się w górę po prawej i tunel kierujący się w dół po lewej. Wybierz mądrze.