Polowanie Unrthodoxa nr. 1

- Jednego już mam, wystarczy mi tyle. - mruknąłem do siebie i napełniłem wodą z strumyka butelkę po czym obróciłem się i ruszyłem w dalszą podróż ku bezdrożom pustyni i upału, który panował.

Te sandshrewie Cie prześladują, kolejny stanął na twojej drodze.

Rzuciłem sobie w tego Sandshrew balla dla beki, może się złapie i będę miał z niego jakiś pożytek jeszcze. Miałem jeszcze kilka balli, więc co mi szkodziło. Czas mnie gonił dodatkowo nie miałem czasu na wybredność.

Pokeball zapikał parę razy, jednak pokemon wydostał się z machiny. Wystraszony pobiegł prosto w Ciebie i wylał Ci wodę.

- Zawsze mogę napełnić drugi raz. - wziąłem butelkę, wylaną przez Sandshrew i napełniłem ją ponownie. Zostało mi jeszcze 6 balli, więc ruszyłem dalej, gdyż tu nie było już czego szukać chyba.

Tym razem nad tobą przeleciała Vibrava, była wyraźnie zainteresowana tobą.

- Huh.. a to ci niespodzianka. Ciebie akurat mało się spodziewałem. - popatrzyłem sobie na Vibravę. Rzuciłem mu jakąś przysmak pokemonów przed siebie i czekałem. Następnie dałem balla przy mnie.

Pokemon wydostał się z pokeballa i uciekł.

Wzruszyłem tylko ramionami, w końcu to smoczy pokemon, a je bardzo trudno złapać. Ruszyłem dalej z 5 ballami w kieszeni. Zerkałem na niebo, czy nie pojawia się inny pokemon na niebie, który umie latać jak Vibrava.

Ale żaden się nie pojawiał, na ziemi również pusto.

Szedłem więc dalej obserwując dokładnie cały teren wokół i sprawdzając czy niema śladów pokemona jakiegokolwiek. Westchnąłem myśląc ile jeszcze spędzę tutaj czasu. Dalej miałem aż 5 balli. Napiłem się trochę wody.

Napiłeś jednak żaden pokemon nie przyszedł do Ciebie, w końcu to ty szukasz ich, a nie one Cienie

Przestałem pić i ruszyłem swoje cztery litery dalej, szukając gdzieś jakichś miejsc z pokemonami. - Ta pustynia mnie już dołuje... ciekawe jak by tu sobie poradził Swinub... - mruknął do siebie idąc cały czas.

Obok Ciebie stanął sandlash i łasił się o pokeprzysmaki. Chciał jeść!

Rzuciłem mu tak z dwa pokeprzysmaki i ustawiłem balla obok nich. Nie pozostało mi nic innego jak czekać co on zrobi. Miałem gdzieś, że mam już Sandshrew. Chciałem jak najszybciej wybyć z safari.

Pokemon nie złapał się, jednak głodny nie uciekł.

Rzuciłem mu jeszcze jeden na do widzenia i oddaliłem się od niego w poszukiwaniu jakichś innych pokemonów. Zostały mi jeszcze 4 balle, które chciałem wykorzystać do przynajmniej 2 pokemonów z mojej tajnej listy.

Tymczasem zobaczyłeś onixa który skrył swoją twarz za małym krzaczkiem. "Skoro ja go nie widzę to on też mnie nie może zobaczyć!"-myślał.

- No witaj. - rzuciłem do Onixa, który "próbował" się ukryć. Rzuciłem mu pokeprzysmak i postawiłem za nim balla. Czekałem po tym spokojnie i cierpliwie co takiego zrobi. Choć domyślam się, że ucieknie...

Niedość że nie uciekł to jeszcze się złapał! Chciał skryć się przed tobą, a ball był jedynym takim miejscem gdzie nie możesz go zobaczyć!

Podniosłem balla lekko zdziwiony tym co zrobił Onix. Po chwili otrząsnąłem się, zostały mi 3 balle jeszcze do wykorzystania. A główny cel tej wyprawy dalej nie został złapany lub choćby chociaż spotkany.

I na razie go nie spotykasz, może to kwestia czasu. A skąd wiem że nie spotkałeś twojego celu? Bo nic nie spotkałeś.

Udałem się dalej z nadzieją i przekonaniem, że spotkam jeszcze jakiegoś fajnego pokemona z mojej listy i będę miał urwanie głowy z wyborem. Dalej miałem 3 balle do wykorzystania, oby w jeden z nich wpadło coś ciekawego.

Napewno nie w tej chwili, teraz nie spotkałeś nic, masz zwykłego pecha.

Szedłem dalej z tą samą nadzieją. Nie miałem nawet gdzie schować się od słońca, wszędzie tylko piasek. Zero, kompletnie zero budynków lub choćby ruin. Nawet palm nie było. Żadnych oaz też od jakiegoś czasu.. więc szedłem i szedłem....